niedziela, 30 października 2016

Młoda mama? To musiała być wpadka!



                W Polsce średni wiek kobiet rodzących pierwsze dziecko wynosi 29 lat. Ponad 40 % obywatelek Unii Europejskiej zostaje matką po raz pierwszy po trzydziestce. Przyczyny tego zjawiska są różne. Niekiedy młodsze kobiety nie są zwyczajnie gotowe i odpowiednio dojrzałe do posiadania dziecka, lepiej więc, aby była to decyzja w pełni przemyślana. Dziecko, bowiem nie jest produktem sklepowym, który można wybrać i zwrócić, gdy się znudzi. Młode kobiety często chcą skupić się na rozwijaniu kariery zawodowej. Takich, które wybierają tę ścieżkę życiową nie decydując się na założenie rodziny wcale, jest coraz więcej. Również nowe technologie pozwalają kobietom na rodzenie dzieci w coraz późniejszym wieku. Spotykamy się później z przypadkiem 60-letniej babci, która rodzi bliźnięta. Sytuacje takie uważam za chore. Przestańmy rodzić dzieci, rodźmy sobie wnuki! Czy taka osoba znajdzie wspólny język ze swoimi dziećmi? Nie wspominając już o tym, że jeszcze jako małe dzieci mogą one zostać sierotami. Ludzie nie są przecież nieśmiertelni. 


Dlatego, gdy widzi się młode mamy, często automatycznie przykleja się im łatkę wpadki. Jak bowiem młoda dziewczyna mogła świadomie zdecydować się na założenie rodziny, wiedząc o wszystkich wyrzeczeniach z tym związanych? Przecież ma przed sobą całe życie, mogłaby jeszcze tyle przeżyć! Osobom, które komentują w ten sposób decyzję o byciu młodą matką, rzadko przyjdzie do głowy, że kobieta ta chce przeżywać owe chwile z dzieckiem u swego boku. Mnie również spotkały wyżej wymienione sytuacje. Pamiętam reakcje niektórych znajomych na wieść o ciąży i jeszcze większe niedowierzanie w oczach na wiadomość o tym, że była planowana. Halo, ostatecznie nie mam przecież 17 lat! 


Wiek kobiet rodzących pierwsze dziecko w Hiszpanii jest jeszcze wyższy. To prawda, że panuje tu teraz tzw. Baby Boom i nawet na ulicach widzi się coraz więcej kobiet w ciąży, nie znaczy to jednak, że ich wiek w przypadku pierwszej ciąży również się obniżył. Często małżeństwa decydują się na powiększenie rodziny po trzydziestce. Nawet w szpitalu lekarz dał mi do zrozumienia, że jestem wyjątkowo młoda. Jak bardzo różni się pod tym względem choćby Anglia, gdzie lekarz pewnej znajomej w wieku wtedy 19 lat zapytał, czy jest to jej pierwsze dziecko(!). 


Średni wiek znajomych Alberto to 28-34 lata. Większość jest w długoletnich związkach, które zdają się być tymi na całe życie. Mimo to, jest on pierwszym ze swojej grupy przyjaciół, który został ojcem. Nie raz przyszło mi oglądać zaskoczone twarze dziewczyn, kiedy mówiłam, że ciąża faktycznie była planowana. 


Nie wyobrażam sobie bycia matką w twoim wieku.

Ja nawet teraz nie jestem gotowa na dziecko.

Ja w wieku 25 lat, co weekend byłam w innej dyskotece.

Dziecko to przecież ciągłe wyrzeczenia. Odbierze ci życie.
 

                I wiele innych komentarzy tego typu. Wszystko fajnie, masz prawo decydować o własnym życiu, przestań jednak proszę zarzucać, że decyzja innych była nieodpowiednia, bo ja z moim obecnym życiem jestem bardzo szczęśliwa i nie zamieniłabym go na inne. Powyższe komentarze jedyne, do czego mogą doprowadzić to do chorego poczucia wstydu i zadręczania się myślami, czy aby na pewno decyzja była tą prawidłową i podjętą w odpowiednim czasie. 





                Pozwólmy, zatem każdemu decydować o swoim ciele i życiu. Póki decyzja ta jest w pełni świadoma i dobrze przemyślana, póki masz odpowiednie możliwości oraz środki ekonomiczne do zapewnienia dziecku wszystkiego, czego będzie potrzebowało oraz przede wszystkim nie jest to kaprys zbuntowanej nastolatki, która myśli, że dziecko to lalka, wiek przecież nie ma większego znaczenia.

czwartek, 27 października 2016

Pracująca mama?



                 Zostać w domu z dzieckiem, czy rozwijać się zawodowo? To dylemat, przed którym staje praktycznie każda młoda mama. Zwolenników poświęcenia się w pełni macierzyństwu jest równie wielu jak tych, stawiających na rozwój kariery. Na forach dla matek można spotkać się z ostrą krytyką kobiet, które zdecydowały się wrócić do pracy po zakończonym urlopie macierzyńskim, a całkowity lincz tych, które postanowiły zrobić to jeszcze wcześniej. Zostawiać tak małe dzieciątko samo? Wyrodna matka, która nie poświęca swojego życia dziecku. Tyle cię ominie. – czytamy. Z ostatnim zdaniem jestem w stanie się zgodzić. W końcu pierwsze kroki, pierwsze słowo – to zdarzy się tylko raz i możliwe, że właśnie pod Twoją nieobecność. Wielu matkom stającym przed koniecznością powrotu do pracy ciężko pogodzić się z przymusem pozostawienia dziecka pod opieką obcej osoby, bo przecież nie wszystkie mają tyle szczęścia posiadając akurat babcię, która chętnie zajmie się wnukiem. Obwiniają się i czują obowiązek wynagrodzenia dziecku straconego czasu. Dotyka je również często spadek formy zawodowej. Nic w tym dziwnego, w końcu przez długi okres ich całym światem jest jedynie dziecko.


                Są jednak także matki, które do bycia w pełni szczęśliwymi potrzebują realizacji na wielu płaszczyznach, w tym zawodowej. Taka kobieta może nieświadomie obwiniać dziecko o odebranie możliwości rozwijania swojej kariery. Mama, która decyduje się na powrót do pracy czuje się spełniona w innych rolach, niż jedynie macierzyństwo. Praca zawodowa daje jej poczucie niezależności i umożliwia kontakt z ludźmi, niekoniecznie tylko z innymi matkami. 


                Więcej jednak wciąż czyta się o poczuciu winy, które towarzyszy mamie każdego ranka przy przekraczaniu progu drzwi wyjściowych. Synek płacze w domu, ja płaczę w drodze do pracy. Żadne z nas nie może przeżyć tego rozstania. Takie wyznania znajdujemy w Internecie. Ja na szczęście jeszcze nie muszę stawać przed tym trudnym zadaniem, aczkolwiek wiem, że należałabym do matek, które cierpią z powodu rozłąki z dzieckiem. 


                Jak sprawa wygląda tu, w Hiszpanii? Na dzień dzisiejszy informacje podają, iż w Polsce dodatkowy urlop macierzyński został połączony z urlopem rodzicielskim. Rodzice mają więc do dyspozycji 20 tygodni urlopu macierzyńskiego i 32 rodzicielskiego. W Hiszpanii okres ten to 16 tygodni, gdy mamy do czynienia z ciążą mnogą, przysługują 2 dodatkowe tygodnie na każde dziecko. Kobiety tutaj, z tego też względu przyzwyczajone są do szybkiego powrotu do pracy zawodowej. Pamiętam, jak bardzo zaskoczony był Alberto tak dużą różnicą w okresie trwania urlopu macierzyńskiego w obu krajach. Parę razy zapytano mnie nawet żartobliwie: 4 miesiące i do pracy, co? Moja odpowiedź to automatyczne nie. Alex ma obecnie 3 miesiące, nie wyobrażam sobie konieczności podrzucania go do żłobka, bądź zostawiania z nianią już za miesiąc. Chciałabym być obecna w jego codziennym życiu na tyle, na ile będzie to możliwe. Wiele matek nie ma niestety takiej możliwości. 




                 Każda matka ma prawo do świadomego wyboru. Kobieta po urodzeniu dziecka powinna podjąć decyzję, czy chce pracować zawodowo i przede wszystkim być gotowa psychicznie, kiedy ten moment już nadejdzie. Pierwszy rok życia dziecka jest fundamentalny w jego rozwoju, a matka jest najważniejszym elementem jego świata.  Zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa, a kontakt z nią ma wpływ na jego dalsze życie emocjonalne. Zanim jednak ocenimy, pamiętajmy, że każda sytuacja jest inna i istnieje wiele matek, które, mimo iż nie chcą, są zmuszone do powrotu do pracy ze względu na problemy finansowe. Te kobiety przede wszystkim nie powinny poddawać się poczuciu winy.  


Ja nie oceniam. Jeśli kobieta czuje się spełniona realizując się zarówno w roli zawodowej jak i w macierzyństwie, ma do tego pełne prawo bez oskarżania jej o bycie złą matką. Dziecko oprócz mamy kochającej, potrzebuje przede wszystkim mamy zadowolonej z życia.

niedziela, 23 października 2016

Tata nie tylko od święta


Przez 9 miesięcy ciąży dziecko i matka stanowią jedność. Po narodzinach zależność ta utrzymuje się jeszcze przez jakiś czas, nic więc dziwnego, że dla niemowlaka najważniejszą osobą stajesz się Ty – matka, która poprzez pokarm i ciepło daje mu poczucie bezpieczeństwa i bliskości. Jednak zarówno mama, jak i tata są niezbędni do prawidłowego rozwoju dziecka. 

                Miłość ojca różni się od miłości macierzyńskiej. Mówi się, że matki kochają bezwarunkowo, za to, że dziecko po prostu „jest”. Ojciec nabiera odrębnej roli w nieco późniejszym okresie, jednak na przebieg ich późniejszej relacji mają wpływ już pierwsze wspólnie spędzane chwile.

 W pierwszych tygodniach po narodzinach dziecka ojciec potrzebny jest przede wszystkim matce. Jego zadaniem jest wspieranie kobiety w opiece nad dzieckiem. Kiedy otrzymuje ona, bowiem jego uwagę i pomoc, oboje są w stanie dać więcej z siebie swoim dzieciom. W wielu domach wciąż można spotkać się z tradycyjnym modelem rodziny – ojciec pracuje i zarabia na utrzymanie, matka opiekuje się dziećmi i domem. Zmęczony mąż wraca do domu i narzekając na pracę układa się na sofie z gazetą w ręku. Nie zapominajmy jednak, że matka również pracuje i to na pełny etat – 24 godziny, siedem dni w tygodniu. Nie może wziąć wolnego, czy zbuntować się, dlatego jej również należy się chwila odpoczynku. Mąż wraca zmęczony z pracy i na dodatek denerwuje się, że w domu nie jest posprzątane, a przecież Ty nic takiego nie robiłaś? Trudno. Ty też jesteś zmęczona swoją pracą – całodzienną opieką nad dzieckiem, dlaczego więc Tobie nie należy się chwila dla siebie?

Wielu mężczyzn czeka aż dziecko podrośnie uważając, że ich ojcowska rola rozpoczyna się, kiedy mogą pograć z pociechą w piłkę, zabrać ją na przejażdżkę rowerową, czy na spacer z lodami. Otóż nie. Mężczyzna równie sprawnie zmieni pieluszkę, przygotuje posiłek, zabawi, czy nawet utuli w nocy do snu. Oczywiście czynność taka, jak przewijanie, wydaje się to dla niego czarną magią. Ale halo – my, jako matki, w przypadku pierwszego dziecka również niewiele na ten temat wiedziałyśmy.

Kiedy kobieta nie może liczyć na wsparcie, również psychiczne swojego partnera często dochodzi do wielu konfliktów i nieporozumień. Narastają problemy i wzajemne pretensje, co oddziałuje oczywiście na Wasze dziecko oraz rodzinę. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jak niekorzystny wpływ na malucha ma frustracja mamy. Proś o pomoc, ucz partnera przebywania z dzieckiem, domagaj się chwili relaksu. W końcu jego rola nie może zakończyć się tylko na patrzeniu i przynoszeniu pieniędzy na pieluchy.

Prawdziwy tata, to nie tata od święta. Idealna wizja to ta, w której ojciec zaczyna budować relację już w czasie ciąży. Uczestniczy w badaniach, głaska brzuszek, mówi do niego, angażuje się w przygotowanie wyprawki, jest obecny przy porodzie, a później czynnie uczestniczy w wychowaniu dziecka. Owszem, dla kilkutygodniowego niemowlaka całym światem jest mama, jednak nikt nie zastąpi mu kontaktów z ojcem. Jeśli mężczyzna chce mieć z nim udane relacje, dziecko musi czuć jego obecność i zaangażowanie już od samego początku.




środa, 19 października 2016

Pierś czy butelka?




Opinie na temat karmienia są bardzo różnorodne. Ile matek, tyle opinii. Dzielą się one jednak na poszczególne grupy:

  • Matki, które nie akceptują w żadnym wypadku podawania dziecku butelki z tym przecież sztucznym i niezdrowym mlekiem. 
  • Matki (nazywane przez pierwszą z grup wygodnickimi), które od samego początku decydują się na karmienie mlekiem modyfikowanym.
  • Matki, które chcą karmić piersią, jednak z wielu powodów niezależnych od nich, ostatecznie muszą przerzucić się na butelkę. Niektóre z nich podchodzą do tego ze spokojem: Próbowałam, nie udało się, trudno. Inne natomiast obwiniają się (całkiem niepotrzebnie) i nie mogą się z tym pogodzić.
  • Matki stosujące tak zwaną mieszkankę – mleko z piersi i dokarmianie mlekiem z butelki.

Ja należę do ostatniej grupy – matek karmiących piersią, jednak niekrytykujących zawzięcie innych kobiet i tego, w jaki sposób odżywiają swoje dziecko. Oczywiście czytamy o tym, jak ważne jest mleko matki dla rozwoju malucha, o jego bogatym składzie pokrywającym zapotrzebowanie organizmu niemowlaka. Ale także o samej bliskości i kontakcie z ciałem matki, dziecko, bowiem przy piersi często się uspokaja, ma poczucie bezpieczeństwa. W końcu przez 9 miesięcy słyszało bicie właśnie Twojego serca. Zgadzam się z tym i również z tego względu karmienie piersią było dla mnie priorytetem, ale nie uważam, żeby dzidziuś karmiony mlekiem modyfikowanym był mniej zdrowy, czy otrzymywał z tego powodu mniej miłości.




Chyba każda matka karmiąca piersią przyzna, że pierwsze tygodnie są przerażające, mówię tu konkretnie o piekącym i rozdzierającym bólu brodawek przy każdym przystawianiu dziecka, a tak przynajmniej było w moim przypadku. Stosowałam tutaj maść Purelan, która koiła nieco ból. Jeszcze w samym szpitalu dopadł mnie moment załamania i niemalże się poddałam. Ból był nie do zniesienia, a przy okazji Alex nie potrafił dobrze złapać brodawki, co skutkowało tym, że jadł mniej, a częściej, a ja dwóch pierwszych nocy nie przespałam w ogóle. Ostatecznie jednak, również z pomocą przemiłych położnych oraz wsparciem psychicznym mojego partnera, zebrałam w sobie wszystkie siły i przetrwałam. Warto zawsze próbować i walczyć. Jeśli chodzi o ból – znika on całkowicie po paru tygodniach. Gdyby karmienie piersią przynosiło takie cierpienie przez cały czas, żadna z kobiet nie decydowałaby się przecież na ten wybór.


Moje pierwsze pytanie zadane lekarzowi dotyczyło oczywiście diety matki podczas karmienia piersią. Naczytałam się i nasłuchałam, bowiem, czego to kobieta nie powinna w tym czasie jeść, a co należałoby pochłaniać w nieskończoność. Bez soli, bez smażonego, bez tłuszczu, bez przypraw. Słuchając rad miało się wrażenie, że karmiąca piersią kobieta nie może jeść praktycznie niczego. Jakież było moje zaskoczenie, gdy lekarz powiedział krótko i prosto – nie istnieje żadna specjalna dieta matki karmiącej piersią. Jeść przede wszystkim zdrowo, co dobre jest przecież dla każdego człowieka oraz ograniczyć napoje z kofeiną, bo chyba nie muszę wspominać o zakazie spożywania alkoholu.




Alex obecnie karmiony jest tylko piersią. Przez pewien czas martwiłam się, że mam niewystarczającą ilość pokarmu, ponieważ zjadał bardzo szybko i po chwili bardzo płakał, założyłam więc, że musi być nienajedzony. Lekarz jednak rozwiał moje wątpliwości. Póki mały przybiera na wadze, a przybiera w ekspresowym tempie, nie ma się czym martwić. Podkreślił, że jedno dziecko może zjeść tę samą ilość pokarmu w 10 minut, w czasie gdy innemu zajmie to godzinę, ale ostatecznie dzieci najedzone będą tak samo. Póki Twoje dziecko przybiera prawidłowo na wadze, nie masz powodów do obaw.


Nie potępiam żadnego ze sposobów karmienia. Każda matka wie najlepiej, co dobre dla jej dziecka. Wybrałaś mleko modyfikowane? Świetnie, masz prawo do własnej decyzji. Nie słuchaj krytyki wszystkowiedzących kobiet, a najmniej zwłaszcza tych, które same nawet nie mają dzieci. Chciałaś karmić piersią, jednak z niezależnych od Ciebie powodów nie udało się? Nie martw się. Twoje dziecko rozwija się równie prawidłowo. Najważniejsze, że próbowałaś. Musisz dokarmiać dziecko butelką? I co w tym złego? Nie miałaś na to wpływu, więc nie masz sobie nic do zarzucenia. Póki Twój maluch jest zdrowy i szczęśliwy, nie jest najważniejsze przecież, jakie mleko dostaje.